MORALNOŚĆNOWOŚĆRELIGIA

Ateista w kościele

Kto to jest ateista? Ateista to człowiek, który uważa, że nie ma Boga. Oczywiście jest to pogląd błędny, gdyż nie wiadomo czy jest Bóg. Nie jest to jednak artykuł o tym czy Bóg stworzył ludzi, czy ludzie wymyślili Boga. Ten artykuł jest o tym, jak może zachować się podczas uroczystości religijnej w kościele.

Dla wielu może być to zaskoczeniem, ale ateiści mogą wchodzić do kościoła i uczestniczyć w uroczystościach religijnych. Stopień uczestnictwa wymagany od ateisty nie jest zdefiniowany w prawie kanonicznym. Przykładem na to, jak godnie można się zachować był (jest) nasz były prezydent Aleksander Kwaśniewski, który został zaproszony przez papieża nawet do papa mobile (wraz ze swoją wspaniałą małżonką). Czy ateista musi przyklękać, czynić znak krzyża, podawać rękę na znak pokoju? Nie, nie musi robić żadnej z tych rzeczy. Wystarczy, że spokojnie stoi, nie czyniąc gestów, które mogłoby wzbudzić zgorszenie lub urazić osoby uczestniczące w uroczystości. Nie na miejscu jest złośliwe komentowanie kazania głoszonego przez kapłana, nawet gdy jest to czynione po cichu, „na ucho” w stosunku do osoby towarzyszącej.

Spośród zagadnień, jakie mogą pojawić się na linii kościół – ateista, najważniejszym i najciekawszym jest kwestia małżeństwa. Czy ateista może zawrzeć związek małżeński z osobą wierzącą w kościele? Otóż okazuje się, że jest to możliwe. Konieczne jest, aby każda z osób udział w zaślubinach była ochrzczona. Dodatkowo potrzebna jest uzyskanie specjalnej dyspensy od biskupa. W nomenklaturze kościelnej związek mieszany oznacza „małżeństwo między dwoma osobami ochrzczonymi, z których jedna została ochrzczona w Kościele katolickim lub po chrzcie została do niego przyjęta i formalnym aktem od niego się nie odłączyła, druga zaś należy do Kościoła lub wspólnoty kościelnej niemającej pełnej łączności z Kościołem katolickim” (por. kan. 1124 KPK). Kościół katolicki wyraża zgody na takie małżeństwo, jednakże ostrzega osobę wierzącą o ryzyku wynikającym z takiego związku. Osoba wierząca musi podpisać dokument, w którym zobowiązuje się wychować dzieci po katolicku. Zaś osoba niewierząca przyjmuję do wiadomości, że dzieci zostaną wychowane w wierze oraz zobowiązuje się, iż nie będzie ingerować w ich religijne wychowanie. Przygotowanie do samego ślubu wygląda zwyczajnie. Należy wziąć udział w naukach przedmałżeńskich. Spisywany jest również protokół przedmałżeński. Co się tyczy ceremonii, to związek małżeński ateisty z katoliczką błogosławiony jest poza mszą świętą. Dzieje się to w obecności dwóch świadków.

Zachodzi pytanie: czy to wszystko ma sens? Katoliczka albo katolik przysięga wierność przed Bogiem. Ateista lub ateistka wierność wyznaje tylko małżonkowi albo małżonce. Osoba wierząca może się w takiej sytuacji poczuć niepewnie, samotnie. Samotność w tej dziedzinie może osłabić wiarę. Ja sam ożeniłem się z prawdziwą ateistką. Co prawda jest to osoba przykładająca dużą wagę do uroczystości kościelnych oraz przyjęć z nimi związanych. Ateizm mojej żony jest dla mnie widoczny, odczuwalny. Jako chrześcijanin mam głęboko wczytane zasady, na przykład konieczność przebaczania, gdy ktoś prosi o wybaczenie. Dla mojej żony takie kwestie są całkowicie obce (jest bardzo zawzięta, a przed okresem przypomina bosa z meksykańskiego kartelu). Kiedyś, 10 lat temu, potrafiłem kłócić się o to, że bóg istnieje, i dowodzić, iż mi pomaga; interweniuje w moim interesie. Przekonywałem ateistów, którzy mnie otaczali. W trakcie małżeństwa moja wiara zmalała. Nie ma we mnie tego imperatywu, który był w moich rodzicach, aby narzucić moim dzieciom wiarę chrześcijańską, co jednak uważam za potrzebne i ważne, bo nie ma piękniejszego kodeksu zasad etyki niż te, które wynikają z chrześcijaństwa, i bez znajomości chrześcijaństwa nie sposób zrozumieć naszej kultury i historii. Oczywiście nie musi to (kryzys wiary) być do końca wina mojej żony, której lubię to (spowodowanie kryzysu wiary) wytknąć. Zwyczajnie może to być spowodowane pedofilią w kościele, która mnie i innych odpycha od kościoła i karze z podejrzliwością podchodzić do całokształtu: przebrań, przepychu, nauki i jego wpływów politycznych.

Wracając jednak do głównego tematu, należy stwierdzić, że wyjątkowo szkodliwą i nieroztropną kwestią jest obnoszenie się ze swoim ateizmem, czego skutkiem może być utrudnianie życia przyszłemu małżonkowi. Najlepiej jest ukryć swój ateizm, jak robi to moja żona, i normalnie brać udział w uroczystościach kościelnych. Sens obnoszenia się z ateizmem trudno mi pojąć. Zgorszenie cioci i wujka mi nie sprawiłoby żadnej satysfakcji. To już lepiej wziąć od nich pożyczkę i nie oddać, bo wtedy zysk jest równie realny jak zgorszenie.

Powiązane Artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button