
Nie wiadomo jak będzie szło Mentzenowi. Na razie środki masowego przekazu w ogóle go nie widzą. Udają, że go nie ma. Przypominają sobie o Mentzenie tylko, gdy coś złego mogą o nim powiedzieć (np. że przegrał proces). Na razie to jest taka zabawa. Przed Mentzenem dopiero najgorsze. Jak nie będzie mu spadać, to zajmą się nim na poważnie. Tak jak kiedyś Tymińskim, któremu imputowano, że bije żonę. Jeśli Mentzen jakimś cudem to przetrwa i do tego (chcąc nie chcąc) pokażą go na tle bezbarwnych konkurentów, to może powstać ciekawy układ.
Nowogrodzki jest straszny. Nie goli się. Nie potrafi powiedzieć nic ciekawego. Fałszywe jest jego oblicze. To jest przykry kontrast, gdy dorosły facet z dwudniowym zarostem paraduje w białej koszuli ze spinkami przy makietach. Wygląda jak korpoludek, który wraca z dłuższego pobytu w agencji towarzyskiej (przyznajcie, że nie zdziwiłby was jego widok w takim miejscu). Nie ma on potencjału syna krakowskich profesorów, którego dodatkowo w pionie trzyma żona, będąca nauczycielką niemieckiego, oraz Mastalerek.
Co będzie, gdy dojdzie do Kaczyńskiego, że Mentzen ma szanse w drugiej turze wygrać z Trzaskowskim, a Nowogrodzki nie? Prezes jest hazardzistą, ale czy samobójcą? Jeśli Trzaskowski dojdzie do władzy, to PiS zostanie zmieciony na zawsze. Wystarczy do tego dwie kadencje. W tym czasie duża część elektoratu PiS opuści ten świat lub będzie miało problem z dotarciem do lokalu wyborczego. Tusk z Trzaskowskim wyczyszczą w tym czasie prokuraturę, sądy, media, NBP i Trybunał Konstytucyjny. Czy w takiej sytuacji Kaczyński nie powinien postawić na nieprzewidywalnego Mentzena, który ma jednak szanse wygrać z Trzaskowskim? Powinien. Czy postawi? Pewnie nie. Będzie grał do końca, bez litości dla przyszłości swoich politycznych spadkobierców. Ciężki będą mieli restart.