
Sławomirem Mentzen nie przyjechał na debatę do Końskich. Mentzen (pierwiastek germański) wziął górę nad Sławomirem (pierwiastek słowiański). Polacy uwielbiają takie awantury. Podziwiają tych, którzy potrafią walczyć o swoje, np. wbić się na krzywą buzię na imprezę. To, że Mentzen tego nie wyczuł, źle o nim świadczy. Cały czas miałem nadzieję, że weźmie jakiś helikopter, nadleci, spuści się na linie, wpadnie zdyszany do hali w Końskich i zasłuży na zachwyt Narodu. Tak się jednak nie stało. Teraz filmiki, na których ucieka jak Benny Hill, mogą tylko irytować. Ja jednak nie chcę dać się ponieść tym podnietom. Wierzę, że Mentzen się ogarnie i dogoni grupę ucieczkową. Analizuję to, co widzę i słyszę. Wychodzi mi, że nie mogę nie głosować na Menzena. Dlaczego?
Mój dziadek przyszedł do matki mojej babci i powiedział tak: „jak mi dacie Marysię, to wam będę w polu obrabiał”. Prababcia dała córkę, bo pretendent był galanty kawaler. Dziadek jednak w polu prababci nie pomagał. Mając w pamięci tę historię, za nieroztropne uważam zwracać uwagę na to, co kandydaci obiecują (mam nawet nadzieję, że nie zrealizują swoich obietnic, bo w dużej części są niemądre). Nie chcę jednak żałować swojego wyboru. Ile mogę, tyle się wysilam, żeby sprawę wziąć na logikę. Ważę zatem, co mnie łączy z danym kandydatem, aby zbudować sobie projekcję w temacie, któren zrobi mi mniejszą krzywdę.
Co mnie łączy z Trzaskowskim?
Co ja (drobny przedsiębiorca, przyduszony podatkami, składkami, sprawozdaniami do GUS, kosztami obsługi księgowej oraz koniecznością wypłaty absurdalnie wysokich pensji minimalnych, przy których nie ma już miejsca na stosowanie motywacji w postaci wynagrodzenia prowizyjnego) mam wspólnego z Rafałem Trzaskowskim? On jest pięknym gościem z brzydką żoną. Ja jestem brzydkim gościem z ładną żoną. On jest synem znanego muzyka dżezowego. Ja nie mam takich koneksji. On całe życie bierze kasę, fundowaną z publicznych środków, więc nie wie jaki to ból, gdy zabierają ci 1/3 zarobionej kasy, żeby sfinansować socjal dla patologii oraz wynagrodzenia dla darmozjadów po historii, politologii i socjologii. Ja, odkąd opuściłem rodzinny dom, muszę pracować na własny rachunek. Tworzę prawdziwe miejsca pracy. Sprzedaję swoje usługi na wolnym rynku. Trzaskowski jest brojlerem, który nawet nie umiał (lub nie chciał) przejąć własnej partii, gdy mógł to zrobić. OK, może jestem prymitywem, ale to nie mieści się w mojej wyobraźni.
Co mnie łączy z Nowogrodzkim vel Batyrem?
Trzaskowski jest sympatycznym nudziarzem, który zna języki. To mnie do niego przyciąga. Lubię sympatycznych ludzi. Chciałbym znać inne języki. Do Nowogrodzkiego vel Batyra nic mnie nie przyciąga. To jest człowiek, który o moich problemach wie tyle, co mu opowie żona, pracująca w administracji skarbowej. Nowogrodzki vel Batyr fascynuje się życiem świata przestępczego. Mnie to w ogóle nie obchodzi. Bandytów uważam za odrażających. Dla mnie to jest ciągle temat tabu: odczuwam niepokój, gdy znowu wspomina się Pershinga, Krakowiaka i Słowika lub gdy na wizji pojawia się Masa z poprawioną wersją historii (ten to ma szansę konkurować z samym Żukowem, który nawet po śmierci dokonywał zmian redakcyjnych w swej autobiografii). Poza tym bycie historykiem, który na państwowej posadzie bada losy gangsterów, uważam za niezwykle jałowe: największa biurwa stara się opisać ludzi uwolnionych z ograniczeń społecznych, w tym z wyrzutów sumienia. Czy to w ogóle jest możliwe? To tak jakby brzydka bibliotekarka próbowała zrozumieć i wytłumaczyć problemy Dody. Dla mnie Nowogrodzki vel Batyr jest wiarygodny tylko na tle siłowni lub blokowiska. Gdybym go zobaczył nad ranem w agencji towarzyskiej, też bym się nie zdziwił.
Co mnie łączy z Mentzenem?
Nie jest tak, że wobec Sławomira Mentzena jestem bezkrytyczny. Ja wiem, że kwestia aborcji jest rozgrywana politycznie, a rozgrywani są uczciwymi ludźmi, którzy wierzą w Boga, co utrudnia im zdystansowanie się od przykazania „nie zabijaj”. Ale zwracam uwagę, gdy osoba, od której może wiele zależeć, mówi słowa, z których wynika, że trzeba rodzić kalekie dzieci. Moim zdaniem, nie trzeba. Cierpienie rodziców i dzieci nie ma sensu. Nie podzielam katolickiej narracji, że jest ono piękne.
Co jeszcze nie podoba mi się u Mentzena? Mi się nie podoba, że za Mentzenem przyczaili się narodowcy, czyli zwykli socjaliści. Widziałem, jak na spotkaniu z Mentzenem występowała żona Bosaka. Co za nudy! I pomyśleć, że to ona wyeliminowała Korwina…
Dlaczego jednak wybieram Mentzena? Ja nie pamiętam, żebym miał szansę głosować na przedsiębiorcę, w szczególności takiego, który pomaga innym przedsiębiorcom w sprawach podatków i składek na ubezpieczenie społeczne oraz zdrowotne. Kaczyński, który w całym swoim długim życiu nie zarobił uczciwie złotówki, tłumaczy mi, że skoro mam problemy, to widocznie nie umiem prowadzić działalności. Jak mogę w takiej sytuacji nie zagłosować na Mentzena? Kiedy będę miał drugą taką szansę? Wszyscy kandydaci twierdzą, że chcą wspierać przedsiębiorczość. Nikt (poza Mentzenem) nie ma jednak wiedzy jak wygląda prowadzenie biznesu w Polsce: jak złożony jest to proces, w którym nie ma miejsca na zastój i błędy; jak drobne obowiązki i koszty tworzą krytyczną całość, z którą trudno sobie poradzić (tu trzeba coś ubezpieczyć, tam trzeba zgłosić maszynę na przegląd, w jeszcze innym miejscu trzeba stać cały dzień w kolejce, żeby zarejestrować samochód dostawczy); jak trudno jest konkurować z zagranicznymi korporacjami (z których duża część w ogóle nie bierze udziału w grze rynkowej na serio, bo ich nadrzędnym celem jest inteligentnie roztrwonić pieniądze powierzone przez głupich szejków). Te obciążenia wciąż rosną. Każdy resort, zatrudniający setki darmozjadów, dodaje coś od siebie.
Z Mentzenem łączy mnie to, że jest przedsiębiorcą. Z Mentzenam łączy mnie to, że zna on moje problemy. Z Mentzenem łączy mnie to, że działa na wolnym rynku: każdego dnia wytwarza wartość dodaną; każdego dnia sprzedaje wytwory własnej pracy; każdego dnia musi myśleć, co się stanie następnego dnia, za tydzień, za miesiąc i za rok. Z Mentzenem łączy mnie to, że zatrudnia ludzi, którym płaci z własnej kieszeni. Z Mentzenem łączy mnie to, że ja też utrzymuję tę bandę darmozjadów, którzy nie mają dla mnie nic innego jak pogarda, arogancja i kary.
Kto inny powie, że rozwiązaniem problemu nie są podwyżki podatków i składek, ale oszczędności uzyskane po zwolnieniu setek tysięcy urzędników? Kto inny zablokuje podwyżki pensji minimalnej, która powoduje, że zagraniczne firmy masowo przenoszą swoje zakłady do innych krajów (z chwilę bezrobocie wróci do mniejszych miejscowości)? Kto obroni nasze małe biznesy przed administracją i korporacjami? Czy ktoś inny widzi problemy, ludzi którzy ciągle jeszcze są odpowiedzialni za istnienie większości miejsc pracy w Polsce?
Dlatego chcę głosować na Mentzena. Mam nadzieję, że on się ogarnie i przestanie uciekać.